SZYBKI KONTAKT

tel. 22 775 50 75
sekretariat@sp5.com.pl

ADRES

ul. Chemików 1A
05-100 Nowy Dwór Mazowiecki

GODZINY PRACY

Poniedziałek - Piątek
7:30 - 15:30
Kolonia w Poroninie - 10 lipca
10/07/2025

Nie wiem, co przeskrobali  nasi koloniści, że za karę mają na wyjeździe tak okropną pogodę – dziś obudziła nas ulewa, jakiej najstarsi górale nie pamiętają. Ale nie będziemy załamywać rąk, czekamy na okienko pogodowe.

Po śniadaniu był czas na porządki w pokojach, bo wczorajsza dyskoteka spowodowała, że wyjątkowo nie odbyła się kontrola czystości, a wiadomo – sanepid nie śpi.

Potem spotkaliśmy się na zapowiedzianym wczoraj kolonijnym „Mam talent”, czyli występach naszych kolonistów. Były występy wokalne, taneczne, ale też triki z piłką. Trzeba przyznać, że wypadło to bardzo profesjonalnie i wszyscy uczestnicy zebrali gromkie oklaski.

Po krótkiej przerwie, wykorzystując fakt, że przestał padać deszcz, wybraliśmy się na spacer po okolicy, zahaczając przy okazji o zakupy w lokalnym sklepie. Dobrze  nam zrobiło to dotlenienie się, bo apetyt na obiedzie dopisywał wszystkim.

Po poobiednim odpoczynku mieliśmy czas na kąpiel w basenie (grupa amatorów tego ekstremalnego w tych warunkach sportu rosła) i wspólne spędzenie czasu, a o 17:00 mieliśmy góralskie popołudnie - zaprosiliśmy do nas pana Michała Łazarczyka, naszego zaprzyjaźnionego przewodnika, który miał zabrać dzieci w góry. Skoro nie mogliśmy pójść w góry z góralem, to góral przyjechał do nas, by o tych górach nam trochę opowiedzieć.

Pan Michał przyjechał do nas w tradycyjnym góralskim stroju  i po to, by przybliżyć nam tradycję Podhala i kulturę górali. Dowcipnie, z ogromną charyzmą i w niezwykle interesujący sposób przekazał naszym kolonistom sporą dawkę wiedzy w bardzo przystępnej formie- dowiedzieliśmy się, z czego składa się tradycyjny góralski strój i jak nazywają się jego elementy, dlaczego góral nosi na kapeluszu muszelki i co oznacza na nim pióro bądź jego brak.  Warto było też posłuchać o tym, czym różni się prawdziwy oscypek od tych 'podróbek' z krowiego mleka oraz co to jest bundz i żentyca.  Był też wybór „najśwarniejsej  góralecki”  - chętne kandydatki na „góralską miss” musiały zatańczyć góralski taniec i rozpoznać po zapachu prawdziwego oscypka ( miały zasłonięte oczy i wąchały oscypka, ser szwajcarski i wędzoną kiełbasę). Przed chłopcami też było nie lada wyzwanie. Kto chciał zostać harnasiem, musiał wykazać się umiejętnością wbijania gwoździ w pień drzewa, co nie wszystkim przychodziło z ławością, bo -cytując pana Michała - 'w srajfonach jesce na to nie wymyślili aplikacji'.  Śmiechu było co niemiara  i ten czas  zdecydowanie zaliczymy do udanych.   Ponieważ były też opowieści  o zbójnikach, pan Michał miał ze sobą pistolet i chłopcy dociekali, czy prawdziwy. Koniecznie domagali się wystrzału, ale chyba nie dowierzali, że nastąpi, bo kiedy pan Michał otworzył drzwi, wycelował przed siebie i rozległ się huk wystrzału (spokojnie, to nie była bron ostra!), większość nie mogła otrząsnąć się z szoku.

Szkoda, że ominęła nas przyjemność pójścia w góry z panem Michałem, ale na pogodę wpływu nie mamy.

Po kolacji spotkaliśmy się na wieczornym karaoke. I tu  - w przeciwieństwie do „Mam talent” – świetnie sprawdziła się zasada, że „śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej”, ważne, że było wesoło. Repertuar był szeroki, ale śpiewanie o 'mandaciku za przekroczenie piękności' porwało całą kolonię. 

Potem już tylko sprzątnie w pokojach, kontrola czystości, wieczorna toaleta i spać. Chłopcy oglądali jeszcze mecz Legii, a potem brutalnie pogaszono im światła w pokojach. Znowu niektórzy zasypiali przy otwartych drzwiach.

Dziś też przyszedł czas na ucięcie wszelkich kolonijnych plotek - o  czarnym panu na balkonie w pokoju dziewcząt, o tajemniczym czarnym vanie zaparkowanym pod ośrodkiem, z którego obserwowano naszych kolonistów oraz o zagadkowych zaginięciach przedmiotów, w tym sporej gotówki jednej z kolonistek (wytypowano już nawet podejrzanych o kradzież).

Gotówka odnalazła się w innym portfelu, czarny van nie istniał ('Wydawało nam się - wyjaśnili chłopcy z pokoju 18 - Rano okazało się, że to dwa czarne słupy przy bramie'), a czarnego pana wymyśliła Ala w ramach żarciku sprzedanego koleżankom z pokoju  ('A potem sama bałam się wyjść na balkon!' - wyznała nam).  Pobawiliśmy się więc w głuchy telefon. Pierwsza osoba  usłyszała komunikat: 'Pingwin w krawacie ścigał się  z jeżem na wrotkach przez dżunglę', co zostało z tej informacji po przekazaniu jej przez 50 osób?  Właściwie nic - powstała zupełnie inna informacja. Czyli nie warto bezkrytycznie wierzyć temu, co opowiadają inni.  

 



Dzieje się!

Chcesz poznać "Piątkę"? Obejrzyj nasz film!
Zobacz galerię archiwalnych zdjęć Szkoły!