Poranek przywitał nas zachmurzonym niebem, a mieliśmy zaplanowany spacer na taras widokowy Antałówka w Zakopanem. Po śniadaniu ruszyliśmy w drogę, z niepokojem obserwując coraz ciemniejsze chmury. Gdy wysiedliśmy z autokaru, zaczął kropić deszcz, Mimo to poubierani w kurtki przeciwdeszczowe postanowiliśmy zrealizować nasz dzisiejszy plan. Kiedy jednak drobny deszczyk przerodził się w regularną ulewę, a nad nami zaczęło grzmieć i się błyskać, zmieniliśmy zdanie. Podjechał po nas autokar i zarządziliśmy natychmiastową ewakuację. Nasi koloniści, chociaż totalnie przemoczeni, nie sprawiali jednak wrażenia szczególnie tym faktem przejętych. Pojechaliśmy na Krupówki i skryliśmy się w kawiarni „Góralskie praliny”, gdzie mogliśmy zamówić gofry i lody. Gdy ulewa już przetoczyła się nad Zakopanem, wyszliśmy jeszcze na spacer po Krupówkach – był to czas na zakup pamiątek, oscypków. Hitem zakupowym naszych kolonistów jest coś małego i zdaniem wychowawczyń – paskudnego, czyli Labubu. Strach pomyśleć, jaką część kieszonkowego pochłonęło niektórym to stworzenie.
Wróciliśmy do ośrodka na obiad, a po poobiednim odpoczynku czekało nas kilkugodzinne szaleństwo na termach. Na szczęście większość atrakcji znajdowała się w tych akurat termach wewnątrz budynku, bo deszcz wciąż lał jak z cebra i nie wszyscy mieli ochotę korzystać w takiej sytuacji z basenu zewnętrznego.
Zmęczeni zabawą koloniści po powrocie zjedli kolację i sprzątali swoje pokoje. Zdecydowanie robią postępy – dzisiaj wszystkie oceny za czystość w pokojach to 5 i 6.
Prognozy dla Podhala są niestety fatalne – w najbliższych dniach wciąż ma padać deszcz.