"Cuda w Budzie" (10 i 16 listopad 2006)

W dniach 10 i 16 listopada 2006 roku klasy IV a,c,d,e i V d wybrały się, pod opieką pani Haliny Kozioł, Małgorzaty Danilczyk i Małgorzaty Dominik
do Teatru Lalka w Pałacu Kultury i Nauki na spektakl pt. "Cuda w Budzie".
O godzinie 10.30 stanęliśmy na schodach Pałacu Kultury i Nauki pod monumentalną kolumnadą, przed wielkimi, czterometrowej wysokości drzwiami.
Z niecierpliwością któreś z dzieci nacisnęło wielką klamkę znajdującą się wysoko nad głową i ... weszliśmy.
Gdy tylko przekroczyliśmy progi teatru i zdążyliśmy zostawić nasze ubrania w szatni, natychmiast w hallu zjawili się aktorzy w pięknych, bajkowych strojach. Niektórzy mieli ponad dwa metry wysokości (poruszali się na szczudłach). Wszyscy witali nas głośnymi i radosnymi okrzykami przy d1więkach werbli i fanfar.Niektórzy, ukryci w specjalnie przygotowanych zakamarkach, wyskakiwali z gro1nymi okrzykami, strasząc wszyskich przybyłych.
Już w hallu, zanim weszliśmy na widownię, ujrzeliśmy cuda: szafę strachu i śmierci, gabloty z lalkami, a na środku wielki kufer, z którego wychodziły coraz to inne postaci.Tak więc przedstawienie zaskoczyło nas nie tylko tytułem, ale i formą.
Podczas spektaklu dowiedzieliśmy się, czym jest ta zaskakująco brzmiąca "Buda". Okazało sie, że to po prostu teatr.
Aktorzy, bohaterowie przedstawienia, w zabawny, a czasami wzruszający sposób pokazali nam świat teatru, gdzie wszystko, co nieprawdopodobne nabiera realnych kształtów. W mistrzowski sposób aktorzy wciągnęli wszystkich widzów w magiczny wymiar. Z wielkim zaciekawieniem "podróżowaliśmy" wśród scenerii "Budy", identyfikując się z jej bohaterami.
Kiedy już umilkły d1więki przedstawienia i widownia opustoszała, jeden z głównych aktorów przedstawienia, pan Roman Holc, poprowadził nas za kulisy.
Jakież było nasze zdziwienie, gdy stojąc w niewielkim zagraconym rekwizytam pomieszczeniu, oznajmił nam, że jesteśmy w kieszeni. Okazało się, że miejsce obok sceny, gdzie pod ręką znajdują się wykorzystywane w danej sztuce rekwizyty, to właśnie "kieszeń". A czego tam nie było,
zupełnie jak w dziecięcej kieszeni! Stała tam maszyna do "robienia" wiatru i kawał blachy do "wywoływania" burzy.
Dalej zobaczyliśmy przychodnię i sanatorium dla lalek, czyli warsztaty, w których naprawia się stare i robi nowe lalki.
Widzieliśmy także przy pracy panie projektujące i szyjące kostiumy dla aktorów i lalek.
Pełni magii wracaliśmy do szkoły, gdzie przecież też każdego dnia czekają nas zaskakujące a nieraz i magiczne wydarzenia.

M. Dominik

Zobacz zdjęcia

do góry